Blog > To lubię

znalezionych: 32, strona 1 z 7
<<<  •  1  2  3  4  5  6  7  •  >>>

Promocja książki Iwony Chmielewskiej

2011-11-17 12:22:19

Lubię zaglądać na spotkania autorskie i premiery książek innych autorów. Wczoraj odbyła się premiera książki Iwony Chmielewskiej - znakomitej ilustratorki, lepiej znanej poza granicami naszego kraju niż w Polsce (a szkoda...).

„Pamiętnik Blumki” to opowieść o życiu dzieci z Domu Sierot przy Krochmalnej, prowadzonym przez Janusza Korczaka. Szata graficzna po prostu powala!

Iwona Chmielewska opowiadała, że do zrobienia tej książki wykorzystała stare papiery „z epoki” - pożółkłe i zniszczone. Kolorystyka i styl ilustracji przywodzą na myśl stare książki, które czytano jeszcze „w czasach, gdy dziadek i babcia byli dziećmi”.

Zrobiłam trochę zdjęć w czasie imprezy, na której była mowa także o dokonaniach Janusza Korczaka oraz o prawach dziecka (spotkanie odbyło się w biurze Rzecznika Praw Dziecka).

A to autorka książki:

Poznałam tam Panią Henrykę Krzywonos-Strycharską, która pozowała mi do zdjęć ;-)

Pozowały mi też inne osoby, m.in. Robert Gamble, wydawca m.in. „Pamiętnika Blumki” i „Harry'ego Pottera”.

 

Wyjątkowo ciepły listopad ;-)

2011-11-14 12:08:36

Dzięki (niespodziewanej) wygranej w pewnym konkursie spędziłam kilka niesamowitych dni w Andaluzji. Było niesamowicie intensywnie - czas był zorganizowany do granic możliwości, a w wycieczce brały udział osoby z 15 różnych krajów. Dzięki temu poznałam nie tylko kawałek kraju, zwiedzanego na szybko, ale też ciekawych ludzi, z różnych kultur, w różnym wieku, zajmujących się różnymi rzeczami. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju.
Więcej zdjęć – wkrótce.

..a to zrobiłam z okna autobusu ;-)

 

Smuga cienia

2011-10-21 15:32:46

"Młodość jest bowiem rzeczą piękną i potężną, ale tylko dopóty, dopóki człowiek nie uświadamia sobie jej istnienia. Ja zaś wchodziłem już w okres nadmiernego kontrolowania swoich uczuć i czynów. Ledwo zawrzesz za sobą furtkę dzielącą cię od wieku chłopięcego, a już wkraczasz w zaczarowany ogród. Nawet cienie jarzą się tu od obietnic. Każdy zakręt drogi pociąga inną ponętą. Nie dlatego, aby to w twoim mniemaniu ląd był nieodkryty, przeciwnie wiesz dobrze że cała ludzkość kroczyła tą drogą. To, co ogarnia cię niewysłowionym urokiem, to właśnie zetknięcie się z powszechnym doświadczeniem, od którego oczekujesz jakichś szczególnych lub zupełnie osobistych wrażeń." Joseph Conrad „Smuga cienia”

- Jakie książki czytałam będąc nastolatką? - To pytanie często pada na spotkaniach.

Trudno odpowiedzieć konkretnie, bo czytałam wtedy różne książki i w dużych ilościach. W czasach, kiedy nie było internetu, stu pięćdziesięciu kanałów TV, telefonów, itp. więcej się czytało... Oczywiście byli tacy, co cierpieli na „książkofobię” i omijali wszelką literaturę szerokim łukiem na skutek tego irracjonalnego lęku.

Jednak im częściej zastanawiam się, co wtedy czytałam i przypominam sobie te książki, odkrywam, że do wielu z nich chcę wrócić. Są i takie, do których wracam tak czy inaczej i ostatnio odkryłam, że jako nastolatka czytałam dużo książek o podróżach... a szczególnie o marynarzach...
...i chętnie do nich wracam do dziś!

Nie mówię już o „20.000 mil...”, które uczyniłam także obsesją mojej najpopularniejszej bohaterki, a za które oberwało mi się w pewnej recenzji, że to „przechodzona lektura”, kompletnie nieaktualna (!). Strasznie mnie to zbulwersowało, bo uważam, że niektóre książki zawsze będą aktualne...

Teraz właśnie przeczytałam „Smugę cienia” Josepha Conrada, który swego czasu wydawał mi się bardziej wiarygodny niż wielu innych, bo naprawdę był marynarzem. Kiedy usłyszałam, że urodził się w Polsce i jako nastolatek uciekł na morze, pływał po całym świecie i w końcu został pisarzem – naprawdę mi zaimponował ;-) Musiałam poznać jego twórczość.

Na spotkaniach, w czasie wywiadów, a także czytając recenzje i artykuły często spotykam się z przekonaniem, że książki, w których występują bohaterki płci żeńskiej są „dla dziewczyn” lub „dla kobiet”. Takie, w których bohaterowie są płci męskie - „dla chłopców” lub „dla mężczyzn”. Nie wiem, z czego to wynika – jakieś „urabianie rynku” czy inne marketingowe manipulacje, czy co?
Gdyby naprawdę tak było, to musiałabym być kiedyś chłopcem, który obecnie zmienił się w mężczyznę. Przynajmniej częściowo, bo książki o kobietach też czasem czytuję... Ale jestem zadania, że nie wolno dać się ograniczać. Życie jest za krótkie, a świat za ciekawy, żeby to robić!

Odkryłam jednak, że kiedy teraz wracam do książek, które czytałam jako nastolatka, odnajduję w nich zupełnie nowe treści, których kiedyś nie dostrzegałam.

Zainteresowałam się książkami „o marynarzach” i wszelkich innych podróżnikach, bo lubiłam, kiedy w książce dużo się działo, były przygody, podróże i egzotyczne krainy. Odkryłam je mając około dziesięciu-jedenastu lat. Wtedy chodziło mi właśnie o akcję, przygody, ciekawe informacje o nieznanych mi krainach. Nie przywiązywałam większej uwagi do przemyśleń, czy przeżyć duchowych bohaterów i zdarzało mi się omijać długie dywagacje, czy opisy, poszukując dalszej „akcji”, żeby dowiedzieć się w końcu, co będzie dalej!

Teraz czytam głównie to co kiedyś pomijałam i to z uwagą. No i znowu odkrywam w tych książkach coś dla siebie.

I coraz bardziej jestem przekonana, że prawdziwa, porządna literatura nigdy nie przestanie być aktualna i każdy w niej znajdzie coś dla siebie: i dzieciak, poszukujący przygód i akcji, i dorosła osoba, która przemyślała już sobie przynajmniej niektóre sprawy. Wystarczy tylko sięgnąć po taką porządną książkę, która przetrwała lata i ciągle chce się ją czytać.

Wiele „nieprzechodzonych”, modnych bestsellerów, wkrótce popadnie w zapomnienie, wyląduje na taniej książce i nikt nie będzie po nie sięgał. Niektóre nawet mogą stać się „obciachowe” jak wiele innych niegdyś modnych i reklamowanych rzeczy...

Są jednak takie, którym nigdy nikt nie opłacił „wyeksponowania” w księgarniach, nie reklamowano ich na billboardach i żadne media o niej nie wspomniały, a jednak, po wielu latach ciągle się po nie sięga, bo opowiadają o sprawach, które są bliskie czytelnikom.

Być może dlatego coraz mniej przekonują mnie reklamy, a coraz bardziej wiek książki, ilość wznowień i zniszczone od wielokrotnego czytania kartki książek w osiedlowej bibliotece...

Sama nigdy nie piszę po książkach, nic w nich nie zakreślam i nie rysuję. Tak mnie wychowano. Nigdy nie zrobiłabym tego w cudzej książce. Jednak lubię znajdować w wypożyczanych książkach czyjeś notatki, zakreślenia, rysunki... ;-)

Tak wyglądał egzemplarz „Smugi cienia”, który stamtąd pożyczyłam. Czy ktoś mógłby wykupić bardziej przekonującą reklamę? ;>

 

Mydło z wieżą Eiffela

2011-10-17 22:41:43

Krystyna Nepomucka napisała książkę pod tytułem „Mydło z łabędziem”, może ja napisze „Mydło z wieżą Eiffela”?

Mogłaby opowiadać o takich współczesnych czarownicach, co lubią mieszać w tyglach samodzielnie warzą mydło. Przyznaje, że sama jestem trochę taką czarownicą i lubię kosmetyki własnej produkcji, ale na mydło nigdy się nie porwałam...

Natomiast Ania, o której niejednokrotnie pisałam (na przykład tutaj i tutaj) robi naprawdę niesamowite rzeczy, a przy tym przywiązuje dużą wagę do estetyki. Własnoręcznie przez nią zrobione mydło zostało ozdobione „paryskim” stempelkiem i pięknie opakowane. Do prezentu dołączona była także ciekawa historia pewnego składnika, który teoretycznie jest bardzo trudno dostępny... Teoretycznie ;-)

 

Jeszcze trochę zdjęć z Pragi

2011-09-25 18:16:20

Specjalnie dla tych, którzy w komentarzach na Facebooku domagali się tego, wrzucam jeszcze trochę zdjęć z Pragi.

Mam ich jeszcze więcej – zrobiłam naprawdę duuuużo!

Najbardziej zainteresowała Was galeria, w ktorej obejrzałam prace znanych czeskich twórców, m.in. parawan z oryginalnymi litografiami Muchy. Widać go na tym zdjęciu.

Galerię prowadził sympatyczny pan, który pozwolił mi to wszystko obfotografować ;-)

A to już inna galeria:

Do niektórych galeryjek nie trzeba nawet wchodzić, żeby obejrzeć obrazy:

Sztuka sprzed wieków i nowoczesna widoczne są na każdym kroku.

W Pradze sztuka wtapia się w życie codzienne - oto przykład - pod arkadami dwa obrazy i menu kafejki ;-)

Albo taki sobie budynek:

Do tych, co na hasło "muzeum" krzywią się z niesmakiem, bo mają skojarzenie "muzeum=nuda" mam pytanie: Muzeum Czekolady też wydaje wam się nudne?

Samo miasto też jest piękne...

...ale nie brak w nim elementów kiczu.

 

znalezionych: 32, strona 1 z 7
<<<  •  1  2  3  4  5  6  7  •  >>>

Copyright by Katarzyna Majgier 2006 - 2012