Wyobraź sobie...
...że patrzy na Ciebie cała Polska.
No dobrze, może nie cała Polska, ale wielu telewidzów, zgromadzonych przed odbiornikami w pochmurne, niedzielne popołudnie. Inne kanały nadają właśnie programy, które prawdopodobnie interesują wyłącznie osoby, biorące w nich udział, więc oglądają Cię prawie wszyscy ludzie, którzy z powodu deszczu i zimna spędzają niedzielne popołudnie przed telewizorami.
Wśród nich są Twoi przyjaciele, prawie cała klasa, nauczyciele oraz wszyscy krewni, jacy są w stanie sobie Ciebie przypomnieć. Bo już kilka tygodni temu, kiedy okazało się, że wystąpisz w programie "Młodzi geniusze", rodzina puściła w ruch maszynę zwaną pocztą pantoflową. Przy jej pomocy poinformowano wszystkich krewnych, znajomych oraz krewnych znajomych i znajomych krewnych, że tego dnia wystąpisz w telewizji. I kto wie? Może to właśnie Ty staniesz na podium "Młodych Geniuszy" i dostaniesz główną nagrodę - komplet słowników i komputer (nie wiedzieć czemu, autorzy programu zawsze wymieniają to w tej właśnie kolejności)? Dlatego teraz wszyscy ci ludzie siedzą przed telewizorami. Podobno trzymają za Ciebie kciuki, ale wolisz się nie zastanawiać, co to będzie, jeśli przez przypadek pomylisz Irak z Iranem, jerzyki z jeżykami albo analizę z analogią...
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ludzie, którzy teraz liczą na Ciebie, będą naprawdę zawiedzeni. I przy każdej okazji, przez najbliższe siedemdziesiąt lat, będą Ci o tym przypominać.
Rodzice dowieźli Cię do studia, gdzie przypudrowano Ci twarz, żeby się nie świeciła. Masz na sobie zakupioną specjalnie na tę okazję koszulkę i włosy, przycięte dwa dni temu, żeby "dobrze wypaść".
Masz też, zaraz na początku odpowiedzieć na trzy pytania: "Jak masz na imię?", "Skąd jesteś?" oraz "Kim zamierzasz zostać, kiedy dorośniesz?"
To oczywiście dopiero początek. Prawdziwe znaczenie mają kolejne pytania - konkursowe, ale już teraz wszyscy na Ciebie patrzą.
- Mam na imię Piotrek - mówi pierwszy chłopak, patrząc śmiało do kamery. Wysoki, blady, o poważnej twarzy, z fryzurą, jaka była modna niedługo przed wynalezieniem elektryczności. - Jestem z Krakowa. W przyszłości chciałbym zostać politykiem i kierować naszym krajem - mówi poważnie.
- To bardzo ambitnie - uśmiecha się prowadząca.
Kamera najeżdża na niskiego, korpulentnego chłopca w okularach o grubych szkłach.
- Mam na imię Norbert - przedstawia chłopiec. - Jestem z Katowic. W przyszłości chciałbym zostać ekonomistą i mieć wpływ na gospodarkę.
- Wspaniale! - mówi prowadząca. - Może tobie uda się uzdrowić gospodarkę? - żartuje, a publiczność śmieje się i bije brawo, podczas, gdy Norbert siedzi dumnie wyprostowany.
- Jakie ambitne te dzieciaki - zauważa Twój tata, siedzący wśród publiczności w studiu.
- Mam na imię Joasia - odzywa się cichutko drobna dziewczynka, uczesana w dwa warkoczyki. - Jestem z Pszczyny. W przyszłości chciałabym pomagać biednym ludziom i osobom niepełnosprawnym.
- To cudownie! - woła prowadząca, a ktoś wśród publiczności zaczyna klaskać.
Po chwili wtóruje mu cała reszta, ale w świetle lamp jest już kolejny ambitny szóstoklasista.
Piegowaty blondyn, który z pewną siebie miną mówi:
- Mam na imię Jan i jestem z Olsztyna. Chcę zostać naukowcem, a w przyszłości wynaleźć szczepionkę na raka.
- To bardzo szlachetne! - komentuje prowadząca.
W każdym programie do jej studia trafia piątka szóstoklasistów: ambitnych, zdolnych i bystrych. Wyłonionych w kwalifikacjach, prowadzonych na terenie całej Polski.
Piotrek, Maciek, Joasia, Jasiek... pardon... Jan - to tacy ambitni szóstoklasiści. A teraz kolej na Ciebie... Światła skierowane są na Twoją twarz i świecą tak mocno, że masz ochotę zmrużyć oczy, ale przecież właśnie teraz celuje w Ciebie kamera i wszyscy Cię oglądają. Rodzice. Rodzeństwo. Wujkowie i ciocie, nie widziani od lat. Twoja klasa! Nauczyciele! Ten fajny chłopak z klatki obok albo ta ładna dziewczyna z szóstej B...
Robisz więc wszystko, żeby nie zmrużyć oczu...
Tak właśnie zrobiła Karolina.
- Mam na imię Karolina - wykrztusiła. - Jestem z Warszawy.
Cisza.
Czyżby o czymś zapomniała?
- Kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz, Karolinko? - podsunęła prowadząca.
- Piosenkarką.
- Piosenkarką? - Prezenterka z wieloletnim doświadczeniem w pracy w mediach ze zdumienia nie wiedziała, co powiedzieć.
Nie spodziewała się takich wyznań w tym programie. Nie od inteligentnych, ambitnych i wychowanych w pogardzie dla "kultury dla mas" szóstoklasistów. Wzruszyła ramionami i zaśmiała się nerwowo.
- Proszę państwa, Karolina chciałaby zostać piosenkarką - poinformowała publiczność, która z politowaniem przyglądała się Karolinie.
Jasiek... pardon... Jan, też parsknął śmiechem, patrząc na nią z wyższością. Dla kogoś, kto zamierza wynaleźć szczepionkę na raka pomysł zostania piosenkarką jest tak głupi, że aż śmieszny.
"Szczepionkę na raka, akurat! - pomyślała Karolina. - Gada tak, żeby publiczność go podziwiała. Tak naprawdę chciałby zostać piłkarzem kadry narodowej, strzelającym decydującą bramkę na Mistrzostwach Świata w meczu finałowym Polska-Brazylia, ale prędzej umrze, niż się do tego przyzna!"
Odwzajemniła głupią minę Jaśka, z przerażeniem dostrzegając, że wtedy właśnie jej twarz pojawiła się na telebimie... Cała Polska zobaczyła, jak głupkowato się krzywi, za to prawdopodobnie nikt nie zobaczył min, w jakie wykrzywiła się chwilę wcześniej, obrzydliwa paszcza Jaśka. Pardon. Jana.
|